Niemiła przygoda

„Śledzę Was na fejsie – wystrzegajcie się domorosłych pseudo-przewodników-masażystów” czytam maila od Łukasza 13 lutego.
Odpisuje „dzięki za przestrogę ale odrobinę za późno”.

Posłuchajcie całej historii:

9 luty Kolombo.
Wstajemy wcześnie rano, szybki, lodowaty prysznic, pakujemy plecaki i wybiegamy na drogę łapać tuktuka. Dojeżdżamy na stację kolejową i okazuje się, że jest święto i nasz pociąg dziś nie jedzie. W Azji nigdy nie wiesz kiedy trafi się święto 😉 jest ich tak dużo. Do następnego mamy dwie godziny.
Pytam więc Ani – co robimy? -Jak to co, idziemy na bazar. Ok i poszłyśmy. Jesteśmy jedynymi turystkami w dodatku z całym dobytkiem. Stanowimy łatwy kąsek dla rzezimieszków. Natomiast Ania nie bojąca się niczego idzie do najciemniejszych uliczek, czego miałaby się bać, przecież to hindusi dla których powiedzenie „karma wraca” jest normą.

Na szczęście upał ją zmęczył i dała się namówić na odpoczynek w najbezpieczniejszym miejscu, tłocznej stolicy, w kościele katolickim. sri lanka, azja, dookola swiata (4)Po godzinie modlitw 😉 udałyśmy się na pociąg.
Sześć godzin później w upalnej drugiej klasie pociągu niepośpiesznego 😉

dotarłyśmy do miejscowości Kandy. Dzień wcześniej zarezerwowałam nocleg niedaleko dworca aby nazajutrz rano móc szybko pojechać dalej. Wgrałam sobie nawet mapkę do telefonu, by zaoszczędzić na transporcie, bo to przecież „za rogiem”. Kiedy wysiadłyśmy z pociągu było nie lada wyzwaniem przedarcie się przez tłumy lokalnych, którzy widzą w tobie tylko portfel z dolarami i proponują wszystko co tylko są w stanie sprzedać, bądź zorganizować. Wyszłyśmy na drogę główną i totalnie zmęczone po pół-dniowej tułaczce w upale, idziemy pośpiesznie do hostelu. Nagle zajeżdża nam drogę kierowca tutktuka, którego przepędziłam już wcześniej, na dworcu. Mówię mu kolejny raz, że mieszkamy „za rogiem” i dojdziemy same. Byłam strasznie zmęczona, miałam ochotę tylko na kąpiel, a nie na rozmowy z nieznajomym. I tutaj wkracza Ania, która dziwnie nie była zmęczona?!? Ona lubi wszystkich i wszystkim ufa. Więc sobie tak rozmawia z Panem, a ja uginając się pod ciężarem mojego plecaka robię się coraz bardziej zła. Przecież wiadomo, że nie zaufam kolesiowi z ulicy, którego nie znam i że nie ma nawet mowy o tym abym z nim gdzieś pojechała „w świat”. Jednakże chciałam aby ten wyjazd był spełnieniem marzeń Ani, więc przystałam na jej pomysł udania się na dwudniową wycieczkę z nieznajomym Namalem. Dobra żartuje, wcale nie chodziło mi o Anię, po prostu byłam już tak zmęczona, że sri lanka, azja, dookola swiata (17)wszystko było mi jedno co się stanie. Przemiły kierowca tuktuka podwiózł nas do hostelu,  gdy odpoczęłam w końcu zaczęłam trzeźwo myśleć. Dobra trzeba go sprawdzić na miejscu- pomyślałam. Pojechałyśmy wobec tego z nim na krótką wycieczkę po okolicy. Kupił nam wodę i jedzenie, za które nie pozwolił nam zapłacić. Co mnie zdziwiło, bo naciągacze raczej się tak nie zachowują. Poopowiadał nam o sobie i o rodzinie, lecz gdy wyjął zdjęcie swojego zmarłego syna, to nie wiedziałam już co mam o nim myśleć. Jeśli spotkasz naciągacza w podróży, a jemu nie uda się Ciebie oszukać to wtedy dopiero stosuje metodę „na cierpiętnika” lub kogoś chorego w rodzinie. Namal natomiast od razu wyjął ciężki arsenał, tylko po co?
Następnie zawiózł nas na przedstawienie, na które weszłyśmy bez biletów, płacąc tylko łapówkę jego koledze. Czyli znów nic na nas nie zarobił.
Ok, przystałam na umowę, ustaliliśmy dokładną cenę i program zwiedzania.
sri lanka, azja, dookola swiata (9)Następnego dnia o 9 wsiadamy do auta wesołego Namala. Na początku dostałyśmy śniadanie, które zrobiła jego mama, co było bardzo miłe. Przejechaliśmy pierwsze 100 kilometrów, dowiedziałam się mnóstwa informacji o Sri Lance. Zatrzymaliśmy się przy ajruwedyjskiej aptece. Zakupiłyśmy z Anią dwie butle specyfików, za które kierowca dostał prowizje. Jednak Namal dał nam tą prowizję w kopercie w takiej formie w jakiej dostał ją od sprzedawcy. Byłam w szoku, bo jeszcze nikt z „przewodników” nie oddał mi swojej prowizji. Oczywiście nie chciałyśmy tego przyjąć, ale nie miałyśmy wyjścia.

Zawiózł nas jeszcze do kilku pięknych miejsc. Następnie wdrapaliśmy się na wzgórze Pidurangala, z którego mogłyśmy podziwiać panoramę tropikalnego krajobrazu Sri Lanki po środku której stoi Sigirija -Skała Lwa. Na szczycie Namal opowiadał nam całą historię Sigirija, robiliśmy zdjęcia, odpoczywaliśmy.

Zaczynało się robić późno, a on przecież obiecał nam, że zobaczymy dzikie słonie. Wyruszyliśmy, więc w drogę. Zatrzymaliśmy się przy kaplicy z sri lanka, azja, dookola swiata (13)„bogiem słoniem”, gdzie Namal odmówił modlitwę i odprawił cały rytuał, by bóg zesłał nam możliwość zobaczenia słoni. (Teraz analizując wszystkie wydarzenia, wydaje mi się, że to było przedstawienie odegrane dla podniesienia napięcia, ale oczywiście mogę się mylić).

Pojechaliśmy dalej i po jakimś dłuższym czasie zobaczyliśmy pierwsze słonie, później kolejne. Byłyśmy bardzo szczęśliwe, że ten dzień był taki miły i pierwszy raz w życiu zobaczyłyśmy dzikie słonie.

Plan zrealizowany, więc pojechaliśmy niedaleko, na nocleg do znajomego Namala. Wieczorem zjedliśmy przepyszną kolację i wypiliśmy piwo, po którym nasz kierowca dziwnie zaczął się zachowywać. Opowiadał nam o swoim koledze u którego śpimy, że raz okradł turystów, innym razem wystawił im ogromy rachunek za nocleg, itd. Robił się coraz dziwniejszy. Chyba w czasie kiedy poszłyśmy się wykąpać uraczył się czymś wysokoprocentowym. Porozmawiałyśmy z nim jeszcze chwilę i poszłyśmy spać. On się na nas obraził, za to że nazajutrz chcemy jechać na południe, a nie zostać z nim i zwiedzać dalej. Po jakimś czasie przyszedł do naszego pokoju i chciał zrobić nam masaż. Wyobrażacie sobie?
Dobrze, że nie byłam sama 😤 Grzecznie próbowałyśmy go wyprosić i wtedy się zaczęło. Zaczął krzyczeć, że jesteśmy złymi ludźmi, mamy mu zapłacić za zwiedzanie i jutro rano pójść sobie na autobus i same wrócić te 150 km do Kandy. Ale się wtedy wkurzyłam. Wiem z doświadczenia jak postępować z takimi typkami i zaczęłam się pakować. Powiedziałam, że w takim razie jeśli on nie dotrzymał umowy to my dziękujemy i wychodzimy. Wtedy on sri lanka, azja, dookola swiata (18)wpadł w furię, bo nie chciałam zapłacić tylko po prostu wyjść. Dodałam, że zadzwonię zaraz na policję jeśli nie przestanie. Słysząc słowo „policja” zbladł, wykrzyczał, że jesteśmy niebezpiecznymi ludźmi i jutro rano mogę sobie zadzwonić na policję i wyszedł. Byłyśmy w ogromnym szoku. Taki miły chłopak, tyle nam opowiedział o sobie i o historii swojego kraju, „wymodlił” nawet dla nas słonie, aby na koniec wszystko zepsuć. Czujemy teraz niesmak. Wtedy bardzo się wystraszyłam, bo tak naprawdę nie wiedziałyśmy gdzie dokładnie jesteśmy, w jakimś lesie, na uboczu. Gdybym jednak musiała stamtąd uciekać to nie byłoby przyjemne, w środku nocy przez nieznany las 😳
Zawsze muszę się wpakować w jakieś tarapaty. Cieszę się, że Ania była ze mną, jakoś dałyśmy radę i przetrwałyśmy noc 😒sri lanka, azja, dookola swiata (1) Rano nie odzywając się do nas ani słowem, Namal odwiózł nas na dworzec i rozliczyliśmy się.

Generalnie była to bardzo dziwna sytuacja, która kosztowała nas dużo nerwów i pozostawiła niesmak. Myślę, że jeśli bym nawet dostała tego maila wcześniej od Łukasza, to nie zmieniałybyśmy zdania o tej podróży, bo nie można skreślać ludzi na wstępnie. Kolejne ważne doświadczenie, ale w głowie staram się zachować tylko te miłe chwile spędzone z Namalem, nie myśląc o tym co się stało w nocy. Tłumacze go tym, że po prostu się upił. Więcej na pewno nie dopuszczę do takiej sytuacji.sri lanka, azja, dookola swiata (14)

Comments

comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*