Ostatni weekend spędziłam w warszawskim hotelu Marriott i zasypiałam w najwygodniejszym łóżku w jakim kiedykolwiek spałam. Generalnie ciężko mi jest coś załatwić w tym mieście jeśli wybieram Marriott, gdyż wystarczy położyć się na chwile i ta chwila wciąga…. Chciałam nawet zamówić sobie do domu taki materac ale niestety mają je na wyłączność ;/ ale nie o hotelu tu mowa tylko o śnie w podróży, mianowicie natchnęła mnie myśl w ilu różnych miejscach spałam/lub nie mogłam spać np przez gigantyczne karaluchy lub strzały za oknem…
Bardzo dużo podróżuje i miło jest powspominać te wszystkie miejsca, które odwiedziłam a jest ich sporo od 6 gwiazdkowych hoteli przy samej śnieżnobiałej plaży,
ze ścianą ze złota, na 71 piętrze, w hotelu w którym każdy mebel był antykiem, w pałacu, poprzez zwykłe hoteliki i apartamenty na objazdach czy to w górach czy w samym centrum Las Vegas i na odludziu w XIV-wiecznym toskańskim domu lub w domku nad brzegiem Zatoki Świń, na łodzi, w bambusowym domku na plaży, po najsłabsze chyba na świecie hotele, motele i oczywiście mój ukochany namiocik (on jest zdecydowanie wspanialszy bo chociaż mam czystą pościel, o czym na końcu świata zapominają).
Doszłam do wniosku, że im więcej podróżuje tym mniejsze znaczenie ma dla mnie standard, oczywiście fajnie czasami wybrać coś ekskluzywnego gdzie jest przepyszne jedzenie, indywidualny serwis, piękne widoki i generalnie wszystko co sobie wymarzysz oprócz „PRAWDZIWYCH LUDZI”, LOKALNEGO KLIMATU, SWOBODY, HISTORII, JĘZYKA, NATURY, więc po co???? Każdy podróżuje jak lubi 😉 ja podróżuje jak tylko się da i kiedy tylko jest okazja. Dla mnie nie liczy się to w jakim hotelu dziś będę spała tylko podróż a przede wszystkim z kim podróżuje, co z nim/nimi robię w czasie podróży i kogo poznaje na swojej drodze. Kto wie może kiedyś mi się zmieni ale póki co najfajniejsza jest przygoda a przygodę ciężko znaleźć w hotelu z wygodnym łóżkiem 😉 Dobranoc ;*