Dziś jestem na Bali ostatni dzień, więc stwierdziłam, iż w końcu skorzystam z kąpieli słonecznych na plaży. Było cudownie.
Po południu udałam się do miasteczka na obiad i wróciłam na plażę aby zobaczyć zachód słońca. Przed wejściem na plażę zobaczyłam mnóstwo zaparkowanych autokarów a na plaży wysyp Chińskich i Japońskich turystów. Wszyscy przyjechali tutaj w jednym celu, mianowicie zjedzenia owoców morza w miejscowości, która oferuje najlepsze usługi tego typu. Jak ich wszystkich zobaczyłam naraz, poczułam się jak w turystycznej Kucie. Szybko więc nogi pokierowały mnie do portu a tam wielkie zaskoczenie. Akurat rybacy wrócili z połowów i sprzedają na ogromnym bazarze ryby a jak i bazar to nie mogło zabraknąć ciuchów, sprzętów kuchennych itd. Ostatni dzień i trafił mi się taki fart. Rozmawiałam z ludźmi, oczywiście nie ze wszystkimi mogłam się dogadać ale przyjęli mnie bardzo ciepło. Powiem więcej, oni potraktowali mnie jako atrakcje wieczoru, gdyż byłam tam jedyną turystką. Mam rewelacyjne zdjęcia nawet w objęciach starego rybaka 😆hehe tak się skubany cieszył 😆 przyznam szczerze że trochę się obawiałam, gdyż kręciło się tam sporo bardzo biednych, podejrzanych typków. A teraz uciekam z tego turystycznego Sajgonu do miasta na ostatni indonezyjski posiłek.