Madera

Madera przez jej zieloną barwę i góry sięgające aż do chmur kojarzy mi się z rajem. Tak też opowiadają o tej wyspie ludzie, którzy przenieśli się tu na stałe z innych zakątków świata. Tak, w Maderze można się zakochać i chcieć ją posiąść na własność. Dlaczego? Moja opowieść z pewnością przychyli Ci kawałek nieba 😉

Przyleciałam na Maderę przez zupełny przypadek. Miałam lecieć przecież na kolejną samotną podróż po Indonezji, lecz nie pojawiły się tanie loty. Stwierdzałam więc, że zabiorę moją mamę na plaże. Pierwszy raz zabrałam mamę w podróż do Maroko, gdzie zastała nas bardzo nieprzyjemna pogoda, dlatego też tym razem chciałam pokazać jej miejsce gdzie jest ładna plaża i dużo słońca. Wybrałam Wyspy Zielonego Przylądka. Czekałam z zakupem wycieczki do ostatniej chwili i gdy cena spadła możliwe do najniższej kwoty stwierdziłam, że jednak to nie ten kierunek, bo wyspa Sal na którą miałyśmy lecieć jest prawie pustynią, a ja kocham przyrodę. Podało więc na Europę, tylko musiało to być coś najbardziej egzotycznego. Na Kanarach byłam już wiele razy, wobec tego wybrałam Maderę, też ze względu na wiele możliwości spędzania aktywnie czasu. I tak to wylądowałyśmy na wiecznie zielonej Maderze. Co prawda plaż piaszczystych tu raczej nie ma poza tą w miejscowości Machico w której się zatrzymałyśmy, usypanej z saharyjskiego piasku.

Dlaczego ta wyspa jest taka zielona, a jej koleżanki Wyspy Kanaryjskie nie? To za sprawą wysokich gór, które porośnięte są prastarym lasem laurowym i wrzoścami drzewiastymi. Te drzewa pochłaniają wodę z chmur niczym gąbka, później oddają ją do gleby, a ta nadmiar wypluwa źródłami. Kiedy Portugalczycy przyjechali na tą wyspę w XV wieku podpalili część lasu aby móc się osiedlić. Podobno ten mały kawałek lasu palił się 7 lat. Jak wrócili to zaczęto budować kanały odprowadzające wodę z gór po całej wyspie. Początkowo były to drewniane rynny, później wykuwali je w skałach, kolejno dobudowywano części murowane, teraz powstają rury którymi woda jest transportowana bez zanieczyszczeń. Część wody płynie prosto do podlewania upraw i ogrodów, natomiast część trafia to oczyszczalni i tam oczyszczona z leśnych zanieczyszczeń płynie w kranach. Rzadko się zdarza abym kąpała się w wodzie mineralnej, której jest tu w brud, więc niczym królowa poddawałam się długim codziennym kąpielom 😉 Tylko dzięki tym lasom wyspa jest tak obfita w wodę. Tak samo było też na Wyspach Kanaryjskich lecz lasy wycięto i nastała susza, zaś taki ekosystem tworzy się przez tysiące lat, więc nie ma szans na ponowne odtworzenie. Te kanały to Levady wzdłuż których są poprowadzone ścieżki dla Panów, którzy czyszczą rynny. Po latach ścieżki te również zaczęły służyć za trasy trekkingowe. To właśnie ścieżki wzdłuż Levad są najbardziej popularne na Maderze niczym wieża Eiffla w Paryżu. Oprócz tras pieszych jest też mnóstwo tras rowerowych, więc dla każdego znajdzie się coś dobrego. Najbardziej polecam spacer wzdłuż Levad w dolinie Rabacal. Możesz wykupić zorganizowaną wycieczkę w lokalnym biurze turystycznym i udać się tam autobusem/busem z przewodnikiem. Możesz również pojechać wynajętym samochodem, pozostawić go na parkingu przy drodze nr. ER 110 (nie da się przeoczyć tego miejsca, gdyż zawsze jest tam zaparkowane mnóstwo aut i czasami stoi jakiś autokar) i wybrać się na trekking. Trasy są świetnie oznakowane, więc nie ma najmniejszej obawy, że się zgubisz. Ja wybrałam opcje z przewodnikiem, bo chciałam dowiedzieć się czegoś więcej, poza informacjami w przewodnikach.

Pamiętaj o zabraniu ze sobą obuwia trekkingowego lub odpowiedniego sportowego, gdyż w wielu miejscach jest bardzo ślisko, dodatkowo warto zabrać ze sobą ciepłe ubranie i kurtkę przeciwdeszczową. Mnie zastała idealna pogoda ale zazwyczaj pada i czasami spada temperatura nawet do 10 stopni. Z górnego parkingu schodzimy w dół ok 2 km drogą asfaltową.
Nie musisz obawiać się wszędobylskich krów, one są przyzwyczajone do ludzi i same bez powodu nie atakują. Przy małym domku zaczynają się trasy trekkingowe. Na początek wybrałam się Levadą przebiegającą na wysokości  100 m n.p.m. prosto do wodospadu Risco. Cała trasa przebiega w niesamowitym, naturalnym otoczeniu wielu endemicznych roślin oraz przez prastary las wawrzynowy i laurowy Laurisilva objęty patronatem UNESCO.

Kiedy moim oczom ukazał się wodospad Risco, oniemiałam. Spadająca z impetem w dół prostopadłą ścianą woda, aż lśniła w blasku słońca. Nie sądziłam, że na europejskiej wyspie zobaczę tak „tropikalny” spektakl.

Podeszłam bliżej, prawie pod sam wodospad aby jego lodowate wody ostudziły moje wrażenia. Następnie wróciłam tą samą ścieżką i udałam się schodami w dół do kolejnej trasy Lagoa das 25 Fontes (jezioro 25 źródeł). Po kawałku dość wymagającego trekkingu (mnóstwo turystów a mijanki są wąskie i czasami trzeba czekać lub ryzykować osunięcie się w przepaść) zobaczyłam kolejne niezwykle piękne miejsce.

Do laguny spływały mniejsze i większe wodospady, woda tańczyła we wszystkie strony, zasilając okalającą ją, aż rażącą w oczy zielonością roślinność. Oczywiście patrząc w górę, ponieważ u podnóża tłoczyły się dziesiątki spragnionych zdjęć turystów.

W tym momencie wycieczka się kończy i masz dwie opcje, wracasz na górę skąd przyszłaś/przyszedłeś lub wracasz prostopadle, piękną trasą, po części wiodącą przez tunel (tutaj należy zabrać ze sobą latarki)

i las eukaliptusowy do parkingu poniżej, tego na którym zostawiłaś/eś swoje auto (ok 200 m. dalej).

Levady to jednak nie jedyna atrakcja na wyspie, choć według mnie najciekawsza. Jak już wynajmiesz auto, to na kilka dni, bo wyspa kryje w sobie mnóstwo piękna. Oczywiście nie musisz wypożyczać auta, gdyż do każdego z najciekawszych miejsc dojedziesz autobusem. Podsyłam linki do lokalnych przewoźników. http://www.rodoeste.pt/  https://www.sam.pt/  http://www.horariosdofunchal.pt/ https://www.eacl.pt/

W czasie tygodniowej podróży udało mi się zobaczyć głównie zachodnią część wyspy, którą po krótce Tobie przedstawię.

Będąc na wyspie nie można ominąć najwyższego klifu Cabo Girão, na który można wejść i stojąc na szklanej platformie przyprawić siebie o szybsze bicie serducha . Na mnie jednak nie zrobiło to tak piorunującego wrażenia, bo wstrętne chmury przysłoniły cały widok. Może Ty będziesz mieć więcej szczęścia odwiedzając to miejsce.


Rzut beretem dalej jest mała rybacka wioska Ribeira Brava, którą często zalewa ta „szalona rzeka”. Nad spokojem miejscowości czuwa jednak piękna kaplica ulokowana w samym centrum.

Niedaleko miejscowości Ribeira Brava znajduje się przełęcz Encumenada, nazywana „górskim siodłem” pomiędzy dwiema najgłębszymi dolinami na wyspie. Przy sprzyjających warunkach pogodowych, jakie na szczęście mnie zastały można obserwować panoramę północnego i południowego wybrzeża.

Szybki przeskok na północne wybrzeże i zwiedzanie malowniczej wioski São Vicente. Tutaj aby podszkolić się z wiedzy geologicznej oraz poznać historię powstania Madery udałam się do Centrum Wulkanologicznego. Spacerując jaskiniami São Vicente możemy podziwiać „utopione” w zimnych, podziemnych wodach skrzynie przepełnione winem. Nie są ona tam jednak umieszczone przypadkiem. Winnica specjalizując się produkcją unikalnych, wytrawnych win na Maderze, zamiast przechowywać wina w piwnicy, leżakuje je w jaskiniach.

Będąc na północnym wybrzeżu warto też odwiedzić popularny kurort Porto Moniz z pięknymi naturalnymi basenami lawowymi.

Na koniec perełka czyli stolica Madery, miejscowość Funchal, w której urodził się Cristiano Ronaldo (niedaleko portu stoi hotel tego piłkarza, a obok posąg Ronaldo). Tutaj dojedziesz z każdego zakątka wyspy, a przy głównym przystanku autobusowym, niedaleko portu możesz od razu wsiąść do kolejki linowej, która wywiezie Cię ponad dachami miasta Funchal na wzgórze Monte. Poza przepięknym widokiem na panoramę miasta (przy dobrej pogodzie) możesz zwiedzić sanktuarium Matki Boskiej oraz ogród tropikalny z roślinnością reliktową i endemiczną Madery. Wracając do centrum, potrzeba dużo siły w nogach na długi spacer.

Na początek polecam odwiedzić lokalny rynek i skosztować tam egzotycznych owoców. Jeśli lubisz kwiaty, możesz też zakupić sadzonki.

Jeśli natomiast lubisz wodne potworki to od razu zakochasz się w maderskim przysmaku, rybie Espada.

Owoce i morskie żyjątka to nie jedyne smaki Madery. Madera najwięcej zarabia na winie ale nie na zwykłym. Typowe wino Madera jest winem podawanym zazwyczaj jako aperitif lub jako wino deserowe. Choć występuje w różnych rodzajach to nawet wytrawne jest słodkie, a do tego mocne ok 17-20% alkoholu. Będąc w Funchal wybrałam się do najstarszej winiarni działającej od 200 lat Blandy’s. „Słodka madera produkowana w 100% z lokalnego szczepu Sercial. Po wstępnym okresie fermentacji zostaje ona przerwana dodaniem brandy przez aby utrzymać pożądany poziom słodyczy. Starzona była przez 5 lat w beczkach z dębu amerykańskiego i dojrzewała w tradycyjnym systemie „canteiro” polegającym na przemieszczaniu po kilku latach beczek w piwnicy od góry, gdzie panują wyższe temperatury, stopniowo ku podłodze. Ten proces sprawia, że otrzymujemy wino najwyższej jakości o złotym odcieniu, świeże o aromatach suszonych owoców, w ustach cytrusowe i drewniane nuty z długim orzechowym finiszem.” Skopiowałam opis wina, które można tam wypróbować i kupić. Ceny są niższe o 300% niż w Polsce, więc warto zaopatrzyć się w zapasy w winiarni lub choćby na lotnisku. Brzmi to trochę jak reklama, lecz ja zakochałam się w smaku tego wina, choć te leżakowane 5 czy 10 lat dłużej są jeszcze lepsze.

Tak to pijanym krokiem kończę opowieść o Maderze i idę napić się małą lampeczkę Wina Madera od Blandy’s.

Comments

comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*