Lizbona

Charakterna ta Lizbona okazała się… Pod ozdobną fasadą, udekorowaną azulejos, kryje swój osobliwy urok ta na pozór kopia San Francisco. Trudno się oprzeć stwierdzeniu, że to najpiękniejsze miasto Portugalii jest podobne do San Francisco. Można tam znaleźć atrybuty kalifornijskiego miasta typu czerwony most, stare tramwaje i wzgórza. Jednak te tysiące urodziwych kamieniczek, ozdobionych mozaikami z płytek azulejos, drewnianymi oknami i okiennicami, przyodziane osobliwymi balkonikami, występujące w towarzystwie lokalnych artystów przypomina mi bardziej Nowy Orlean.

Nie miej jednak Lizbona posiada magię. Choć wielu porównuje ją do innych, ona jest wyjątkowa, podobna, lecz nie taka sama, a różnice i oryginalność można poznać tylko poświęcając jej czas. Na miejscu kiedy już dorwiesz mapę Lizbony uważaj aby nie popaść w destrukcje. Ponieważ na tej mapie znajdziesz mnóstwo miejsc wartych zobaczenia i jeśli wybierzesz się do każdego z nich, nie zdążysz poczuć rytmu i duszy tego wielkiego miasta. Polecam na początek kupić bilet całodniowy w pakiecie na prawie wszystkie środki transportu publicznego za 6,3 €, rozpoczynając swoją podróż w zabytkowym tramwaju linii nr 28.

Nie ważne w którym kierunku pojedziesz (trasa wiedzie przez najpiękniejsze zakątki centralne miasta), same wrażenia z jazdy starym, drewnianym, skrzypiącym wagonem, niejednokrotnie prawie ocierającym się o malownicze kamieniczki automatycznie uwalniają endorfiny, a Ty cieszysz się jak małe dziecko. Początek zwiedzania z uśmiechem na twarzy, to dobry początek. Pamiętaj jednak aby się zatrzymać i popatrzeć w górę na te niesamowite fasady budynków rozsianych po całym mieście. Odwiedziłam Lizbonę poza sezonem, pierwszego dnia przechadzając się wieczorem po jej uliczkach przypominała mi trochę „miasto widmo”, za sprawą wielu opuszczonych budynków. Wyczytałam, że ok 25% osób zamieszkujących miasto, są to ludzie powyżej 65 roku życia, młodzi uciekają na obrzeża miasta, gdyż mieszkania w Lizbonie są bardzo drogie. W historycznym centrum stoi wiele pustych, mocno nadwerężonych zębem czasu domów i całych kamienic. Nawet w samym centrum bywa, że pośród luksusowych sklepów, hoteli i siedzib dużych firm stoją rozpadające się budynki czekające na wyburzenie. Oczywiście te stare budynki, a stanowiły one w 2010 roku aż 8% dodają uroku i unikalnego klimatu temu miastu.

Spacerując nocą wzdłuż wąskich uliczek, zapatrując się na piękno owych kamienic przychodzi wiele wizji do głowy, czasów w których te kamienice były napełnione życiem. W głowie doszukuje się informacji na temat Lizbony. Wiem, że powstała w czasach rzymskich, jako niewielka osada, następnie została stolicą pod koniec XIII w. i wtedy miał miejsce jej największy rozkwit. Brnąc dalej w temat dziejów Lizbony nie należy zapomnieć o trzęsieniach ziemi, które tak bardzo lubią odwiedzać ten kawałek świata. Po największym trzęsieniu w 1755 r. przetrwały tylko dwie dzielnice Belém i Alfama, po których krążę godzinami spijając ich piękno. W blasku słońca te dwie perełki miasta wręcz lśnią swą urodą. Alfama z jej centralnym punktem zamkiem św. Jerzego to plątanina wąskich uliczek z arabskimi domami i średniowiecznymi kościołami. Natomiast w portowym Belém można znaleźć kilka architektonicznych zachwytów.
U wejścia do lizbońskiego portu stoi od XVI w. Torre de Belém, dumnie reprezentująca styl manueliński. Nieopodal stoi kolejny przykład stylu manuelińskiego Mosteiro dos Jerónimos, imponujący na zewnątrz jak i w środku. W majestatyczniej świątyni oprócz pięknych zdobień można odnaleźć kawał historii za sprawą pochowanych tam królów, królowych i ich dzieci oraz wielkiego odkrywcy Vasco da Gama. Przechodząc ze świątyni wprost do krużganków, nie jestem w stanie uwierzyć, że był to ascetyczny klasztor, ponieważ bogate zdobienia dwupiętrowej galerii świadczą tylko o przepychu.

Wróćmy jednak jeszcze na chwilę nad rzekę Tag aby spojrzeć na przepiękny most Ponte 25 de Abril często porównywany do Golden Gate.

Tak, Lizbona swoim urokiem kupiła mnie, dodatkowo na koniec obdarowując garścią wzniosłych przeżyć. Zwiedzając Lizbonę w Niedzielę Palmową, mogłam zobaczyć mnóstwo nieskrępowanej religijności w jej mieszkańcach. Kierując się na przystanek tramwajowy przechodziłam przez park w którym zobaczyłam zgromadzenie ludzi. Podeszłam i ujrzałam księdza, który błogosławił gałązki oliwne przyniesione przez wiernych. Następnie odbyła się uroczysta procesja ze śpiewami prosto do zlokalizowanej nieopodal Katedry. Ciekawie jest zobaczyć jak obchodzona jest Niedziela Palmowa w innym kraju i jakie odmiennie zwyczaje są celebrowane, w połączeniu z głęboką zadumą wiernych.

Lizbona jako wisienka na torcie Portugalii jest świetnym początkiem na jej zgłębianie.

Comments

comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*