Zespół kamiennych świątyń z czasów rozkwitu imperium Khmerów ze stolicą w Angkorze (lista UNESCO). Kompleks składający się z ponad 400 budynków otaczały niegdyś pola uprawne, dobrze utrzymane drogi, kanały i potężne mury.
Bilet wstępu kosztuje 20$ na jeden dzień lub 40$ na dwa dni. Do pokonywania sporych odległości pomiędzy świątyniami polecam tuktuka. Można go wynająć tanio, ok 20$ za zwiedzanie małej pętli, 25$ za zwiedzanie dużej pętli a jezioro Tonle Sap 6$. My wzięliśmy tuktuka z hotelu za 30$ na cały dzień. Można wynająć taksówkę, która będzie droższa od tuktuka o ok 5$ lub taniutki rower, wg mnie nie warto gdyż można się usmażyć. Obowiązkowo należy zacząć od wschodu słońca na Angkor Wat (należy wyjechać z hotelu ok 5 rano) najlepiej wziąć śniadanie ze sobą, gdyż mnóstwo osób wraca po wschodzie słońca na śniadanie do hotelu i wtedy jest odrobinę luzu. Szkoda również marnować czasu gdyż o 12 jest już tak gorąco, że nie da się zwiedzać ale można wrócić po 16 na dodatkową godzinę zwiedzania. Następnie warto udać się do świątyni Bayon (wg mnie najpiękniejsza), następnie świątynia w kształcie piramidy -Babhuon, Taras Słoni, Taras Trędowatego Króla oraz Południowa Brama Angkor Thom i Ta Prohm, mała ale urocza, gdzie w ruiny wrastają się drzewa i rośliny, często oplatając korzeniami kamienne budowle. Te wszystkie kompleksy świątyń zwiedziliśmy od 5 do 12 i generalnie mieliśmy czas aby pojechać do Bantaeay Srei oddalonej o ok 30 km od miasteczka ale pojechaliśmy nad jezioro czego teraz żałuje, gdyż mogliśmy to zrobić jednego dni. Natomiast moja propozycja na zwiedzanie dla Was to druga całodniowa wycieczka lokalna na górę Phnom Kulen. Jest to położona 35 km na północ od ruin Angkoru, święta góra Khmerów z sanktuarium buddyjskim na szczycie (wstęp ok 25$). Tropikalna roślinność, wodospady oraz strumienie sprawiają, że jest to relaksujące miejsce. Następnie zwiedzanie wyjątkowej świątyni Bantaea Srei z różowego piaskowca, zwanej „twierdzą kobiet”. Przejazd do Beng Mealea, świątyni wzniesionej w okresie kiedy powstawały świątynie Angkoru. Jej ruiny są porośnięte mchem, porostami, oplecione korzeniami drzew i lianami, co tworzy niesamowity klimat tego miejsca.
Niewątpliwie jest to niesamowite miejsce i bardziej mi się podobało niż w świątyniach Meksyku. Czuć tu swoistego rodzaju energię, duchowość, niesamowite wrażenie, mimo ogromnej temperatury ok 35 st rano.