Przy tym emiracie mam mieszane uczucia. Choć totalnie nie cierpię sztuczności a tam jest równie nienaturalnie jak w Dubaju, to mimo wszystko bardziej mi się podobało.
Za wyjazdem do innych emiratów niż Dubaj stoi też cena. Macie takie same luksusowe hotele przy cenach niższych o 50% a jeśli chcecie koniecznie zobaczyć Burj Khalifa to można tam pojechać choćby taksówką, gdyż paliwo jest bardzo tanie. Do Abu Dhabi zabrała nas firma partnerska i zorganizowali nam iście królewskie rozrywki.
Spaliśmy w luksusowym hotelu Jumeriach AT Etihad Towers,
gdzie o poranku mieliśmy takie widoki:
lub takie: Nie byłabym sobą gdybym nie wyraziła i w tym miejscu swojej szczerej opinii 😉 bo emiraty wcale mi nie leżą. Lubię czasami luksu ale jak jestem zamknięta we wieży jak księżniczka i oddycham dostarczonym przez klimatyzatory perfumowanym, pustynnym powietrzem to czuję klaustrofobie. I wychodzi tutaj, że jestem niewdzięczna ;/ Cudownie jest mieć taki widok z okna, ale co z tego jak wszystko co widzisz nie jest wytworem natury i to właśnie mi się tam nie podoba. Bardziej nadaje się do życia w lesie tropikalnym niż w „najpiękniejszych wieżowcach świata”.
Abu Dhabi zasłynął na całym świecie z Ferrari World, gdzie oczywiście się wybraliśmy.
Przejazd najszybszą kolejką na świecie (zauważyliście, że w emiratach jest wszystko naj…) robi piorunujące wrażenie. Niestety ale nie wszyscy mogą tego spróbować, gdyż jest ograniczenie wzrostowe ;/
Później wyśmienita kolacja przy torze wyścigowym Yas Marina Circuit,
gdzie cztery dni później odbyły się Mistrzostwa Świata Formuły 1 Grand Prix Abu Zabi 2014. Generalnie było bardzo miło i raczej nie uda mi się tego powtórzyć w takim samym składzie osobowym, więc nie wybieram się tam więcej.